Czy
rzeczywiście potrzebujemy medytacji buddyjskiej aby żyć w harmonii?
Czy joga jest jedynym programem wyciszająco-relaksacyjnym? Czy jest
jedyną szkołą medytacji ?
Zacznijmy
od definicji. Joga wkracza w strefę duchowości...ciało współdziała
z duszą i umysłem.
Czym jest duchowość?
Duchowość
to sfera programowania myśli, nawyków, działań, to nie tylko
czytanie, słuchanie, relaksacja i teoretyzowanie czy Bóg jest czy
go nie ma.
Duchowość
wschodnia, buddyjska, daleka jest jednak od europejskiej,
chrześcijańskiej i dla mnie osobiście jest pewną inspiracją...i
tylko inspiracją. Inspiruje mnie umiłowanie porządku, milczenia,
minimalizmu.
Joga nie jest dla mnie programem
samorozwoju, bo zaprzecza chrześcijańskim wartościom tak ważnym
dla mnie jako praktykującej katoliczki. Te wartości to nauka
miłości bliźniego, konstruktywne wpływanie na rzeczywistość z pomocą łask bożych(pomoc innym, wprowadzanie pokoju,
przekazywanie i dawanie świadectwa nt prawd chrzescijańskich)
Joga ma prowadzić do czegos diametralnie innego -całkowitego
skupienia się na sobie, odseparowania się od rzeczywistości, nie
ma tu miejsca na miłość, chyba że własną. Miłość
buddystyczna zasadza się na słowie ja. A
przecież miłość wykracza poza ja. Buddystyczne dążenie
pokoju i tolerancji to trochę za mało na szkołę miłości.
Tolerancja, panowanie nad emocjami, przyjazne nastawienie do ludzi to ciągle za mało by mówić o łączeniu joginistycznej i chrześcijańskiej wizji miłości.
Samopoznanie
Jeśli chodzi o poznawanie
siebie to katolicyzm nam bardzo to ułatwia. Nie da się nie
poznawać siebie gdy stajemy w prawdzie o sobie samych- w modlitwie i
przygotowaniu się do sakramentu pokuty. (Chyba że ktoś rzadko
przystępuje do sakramentów, ale to inny temat) Pamiętam jak
zmieniała się moja modlitwa z egocentrycznej na taką mocniej
skoncentrowaną na Bogu. Skupienie na swoich myślach, szczera
autorefleksja, sprawiła że zaczęłam z bożą pomocą, odgracać
swój umysł, wyciszać się i modlić pełniej.
Nie chcę dać do zrozumienia że
łatwo stanąć w prawdzie, przyznać się samemu przed sobą że
popełniłam takie i takie błędy... Nawet jest tak, że z czasem
gdy się odgracimy umysłowo, relacja z Bogiem pomoże nam uświadomić
sobie swoje słabości o których nie dopuszczaliśmy myśli.
Medytacje ignacjańskie to dla
mnie inspiracja godna uwagi bo angażująca intelekt. Też
wyciszają, też uspokajają te wszystkie przyspieszone myśli. Ks.
Orzeszko który praktykował kiedyś jogę podkreśla, że medytacja w
jodze wyłącza część mózgu. Służy ucieczce od myślenia. W
modlitwie jest myśl o Bogu, nie ma pustki, ucieczki.
Czy automatyzacja myślenia jest
nam potrzebna, rozleniwianie mózgu czemuś służy? W jodze ma służyć
samorealizacji, samowyzwoleniu, samowystarczalności. W katolicyzmie
ma służyć rozwojowi w miłości. Odsyłam do materiałów ks. Orzeszko.
https://youtu.be/q6SE1GtkW-o
Już udostepnialam co o jodze mysli ks. Pawlukiewicz-
https://milosc-wiersze-cytaty.blogspot.cohttps://milosc-wiersze-cytaty.blogspot.com/2015_09_01_archive.htmlm/2015_09_01_archive.html
Już udostepnialam co o jodze mysli ks. Pawlukiewicz-
https://milosc-wiersze-cytaty.blogspot.cohttps://milosc-wiersze-cytaty.blogspot.com/2015_09_01_archive.htmlm/2015_09_01_archive.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz